bardzo dziękuję za ciepłe przyjęcie mojego meblowego debiutu. :) Sądzę, że kwestią tygodnia będzie prezentacja komody, o której ostatnim razem wspominałam. Wczoraj wyniosłam do garażu wszystkie elementy, zeszlifowałam je i częściowo pomalowałam. Tym razem większość szlifowania wykonałam mechanicznie, przez co czułam się jak w małym tartaku. Przy okazji sama praca przebiegła o wiele sprawniej. :)
Miasto czaruje od chwili wkroczenia na starówkę - krzywym rynkiem i biegnącymi we wszystkie kierunki uliczkami, które zapraszają by odkryć coś na własną rękę. Znaleźliśmy takie miejsca, nieujęte w broszurkach o zabytkach - przepiękną za dnia i w nocy panoramę części miasta położonej na przeciwległym brzegu Wisły oraz małą galerię sztuki na powietrzu, przytuloną do tylnej części muru okalającego bazylikę katedralną. :) Czaruje unikalnym na skalę światową krzemieniem pasiastym, zwanym kamieniem optymizmu. Magicznymi zachodami słońca. Winnicami na wzgórzu Świętojakubskim. Uchem Igielnym. Widokami ze szczytu Bramy Opatowskiej (staliśmy tam dobrą godzinę!).
Ratusz; widok na Zamek Królewski oraz Bazylikę Katedralną Narodzenia NMP; rynek sandomierski; widok na Bramę Opatowską; panorama z Bramy Opatowskiej |
galeria prac podopiecznych Środowiskowego Domu Samopomocy na tyłach bazyliki katedralnej; dziko rosnące malwy |
widok na Bramę Opatowską; przesmyk między ulicami Długosza i Katedralną; Ucho Igielne; rynek z Ratuszem i studnią |
W zadumę wprawiły mnie lekcje historii dotyczące miasta. Sandomierz to nie tylko tło dla przygód ojca Mateusza i prokuratora Teodora Szackiego. To skłaniająca do refleksji legenda
o bohaterskiej Halinie Krępiance, która poświęcając własne życie ocaliła mieszkańców podczas trzeciego najazdu Tatarów. To tragiczne w skutkach działania wycofujących się Szwedów, którzy wysadzili zamek i niemalże doszczętnie spalili miasto - główny gracz handlowy wymieniany obok Krakowa i Wrocławia dotarł w owych dniach do kresu swej świetności i nigdy już jej nie odzyskał. To w końcu niesamowita, dwudziestodwuletnia heroiczna praca naukowców z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie nad odkopaniem, umocnieniem i ponownym zasypaniem wielu kilometrów podziemnych kupieckich piwniczek, zapomnianych przez wszystkich na parę wieków
a stopniowo doprowadzających do katastrof budowlanych w obrębie miasta. Dzisiaj można obejrzeć niecałe 500 m dawnych korytarzy w ramach Podziemnej Trasy Turystycznej. Mówi się, że cały labirynt mógł mieć nawet 30 km długości...
Na koniec chciałam Wam pokazać prace wykonane przez bardzo uzdolnionych podopiecznych Stowarzyszenia na Rzecz Pomocy Osobom Niepełnosprawnym "Tratwa". Galeria mieści się przy ulicy Opatowskiej, niedaleko Bramy a trafiłam tam podczas porannej, samotnej eksploracji miasta. :)
Było co oglądać i w czym wybierać. :) Niedługo później wróciłam do pokoju i Ukochanego z tym przesłodkim konikiem. Nie ma to jak wypuścić kobietę, w dodatku rękodzielniczkę, samą
w miasto. ;))
Waham się jeszcze jak dać na imię maskotce. :) Jaka szkoda, że dzisiaj mój dwutygodniowy urlop dobiega końca... Zawieje banałem, ale trzeba jakoś w końcu zakończyć moją mega długą wypowiedź - było super i polecam zaplanowanie wizyty w mieście na siedmiu wzgórzach. :) :)
Pozdrawiam serdecznie!
Karolina
Ciesze się ,że Sandomierz Cię oczarował swoja urodą :):)
OdpowiedzUsuńJest piękny, intrygujący. Dodatkowo pogoda dopisała. Cóż chcieć więcej? :) Mam nadzieję, że pocztówka "doleciała"!
UsuńSandomierz jest fajny i ciekawe jest tam rękodzieło :**
OdpowiedzUsuńŚwietna wycieczka - i można się było zainspirować :)
OdpowiedzUsuńMiałam przyjemność być kilka razy w Sandomierzu i za każdym razem jestem tym miastem oczarowana:)
OdpowiedzUsuń